Fundacja Miluszków jest organizacją non profit, której głównym celem jest niesienie pomocy zwierzętom bezdomnym, chorym, bezpańskim, w szczególności przebywającym w Pilskim Schronisku dla Zwierząt Miluszków. Do zadań Fundacji należą też: wsparcie tychże zwierząt poprzez zakup lub pozyskanie specjalistycznych karm lub karm dedykowanych, edukacja prozwierzęca, współpraca ze Strażą Miejską, propagowanie sterylizacji i kastracji zwierząt bezdomnych i właścicielskich. Działalność Fundacji jest możliwa dzięki wsparciu i zaangażowaniu darczyńców.
Miluszków Schronisko Piła - Piła, ul. Na Leszkowie 8
Większość schronisk w Polsce korzysta ze wsparcia fundacji, gdyż bez tego schroniska nie mogłyby w tak dużym stopniu wspierać swoich podopiecznych. Taka też była idea przyświecająca powołaniu Fundacji Miluszków. Niewiele schronisk stać np. na zakup specjalistycznych karm. Fundacja Miluszków wsparła Pilskie Schronisko dla Zwierząt 450 kg karmy (na kwotę ok. 9 tysięcy złotych), która jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania niektórych zwierząt. Pilskiego Schroniska dla Zwierząt nie byłoby stać na diagnostykę (np. rezonans Chrupka – psa z padaczką, konsultacje okulistyczne schroniskowych ślepków itd.) oraz kosztowne operacje (np. Śnieżki, która trafiła do Miluszkowa z połamaną miednicą itd.).
Fundacja Miluszków jest fundacją jednoosobową, więc za wszystko co ma związek z jej działalnością jest odpowiedzialna jedna osoba. Do jej zadań należy pozyskiwanie darowizn na cele statutowe, współpraca z firmami, obsługa FB, zbieranie dokumentacji księgowej, spotkania edukacyjne, pisanie projektów, szeroko rozumiane zakupy (np. karmy, sprzęty, opłacanie faktur), propagowanie akcji związanych z adopcjami oraz akcji społecznych, których celem jest pozyskanie darów dla schroniskowych podopiecznych.
Prezes Fundacji Miluszków nie pobiera wynagrodzenia. Pracuje w ramach wolontariatu.
Wydatki Fundacji Miluszków od czerwca 2019 r. do sierpnia 2020 r. (zbiórki publiczne, zbiórki celowe, darowizny finansowe i rzeczowe):
– karma specjalistyczna (sucha i mokra) dla psów i kotów – ok. 450 kg
– karma dla kociąt i szczeniąt (mokra i sucha) – ok. 600 kg
– karma dla psów i kotów (chorych, na specjalnych karmach nie specjalistycznych) – ok. 100 kg
– wirówka do surowicy – 399 zł
– domki dla kotów do woliery – 3 sztuk (na kwotę ok 1000 zł)
– domek dla psów tzw. ”szczeniakarnia/dziadkarnia” – ok 8,500 zł
– ozonator – ok. 900 zł
– walkie talkie (5 sztuk) – 1000 zł
– badania, operacje, zabiegi, konsultacje lekarskie – ok. 7 tys. złotych
– materace/legowiska – ok. 350 sztuk
– woliera – ogrodzenie, furtka, siatka – ok. 6 tysięcy złotych
– konsultacje behawiorystyczne
– wizyty groomera w schronisku, aby poprawić komfort życia psów, które nie poddadzą się zabiegom pielęgnacyjnym w salonach groomerskich, a poprawa ich wizerunku znacząco wpływa na szanse na adopcję.
Fundacja posiada ankietę przed adopcyjną lub przeprowadza rozmowę z potencjalnymi adoptującymi w formie telefonicznej lub za pomocą mediów społecznościowych. Wybrane rodziny zostają zaproszone na spotkanie z prezesem i wybranym psem lub kotem. Jeśli nie ma przeciwwskazań, rodzina podpisuje z Fundacją umowę adopcyjną, w której jest wymóg kastracji lub sterylizacji w określonym terminie.
Fundacja Maluszków planuje w najbliższym czasie rozpocząć współpracę z firmami oraz przedsiębiorcami, którym nie jest obojętny los zwierząt. W planach jest również kolejny Bankiet Charytatywny, którego zwieńczeniem ma być zakup kolejnego domku dla psich seniorów z Miluszkowa, organizacja 11 edycji „Przygarnij Burka i Kocurka”, a w najbliższym czasie planuje spotkanie integracyjne połączone ze szkoleniem behawioralnym wolontariuszy przez specjalistę w tym zakresie.
Wszystkie zwierzęta w schronisku mogą być adoptowane. Są jednak takie psy, których adopcja jest wyjątkowo trudna. To psy dzikie, nieznające dotyku ludzkiej ręki, lękowe, bywa że agresywne. Te zwierzęta nie podchodzą do człowieka, nie potrafią chodzić na smyczy, na widok człowieka szczekają, często pokazują zęby. Przyszła rodzina adoptująca musiałaby mieć olbrzymią wiedzę z zakresu psiego behawioru, żeby poradzić sobie w takim przypadku. Te zwierzęta to bardzo duże wyzwanie. Adoptowany pies powinien być „obsługiwalny” dla przyszłej rodziny, bo przecież trzeba go wyprowadzić na spacer (co wiąże się z dotykiem, podpięciem smyczy i umiejętnością chodzenia na niej) , zawieźć do weterynarza czy innymi czynnościami życia codziennego. Adopcje takich zwierząt zdarzają się wyjątkowo rzadko. Niewiele rodzin gotowych jest przyjeżdżać do schroniska wielokrotnie, zapoznawać się z psem, zdobywać stopniowo jego zaufanie. To trudne. Ale nie niemożliwe.
Tak, zdarza się, że odmawiamy wydania psa do adopcji. Naszym zadaniem jest znalezienie takich domów, gdzie psu będzie dobrze, będzie miał odpowiednie, godne i dostosowane do rasy i wieku warunki bytowe oraz opiekę w razie choroby. Domów, gdzie będzie szanowany i będzie członkiem rodziny. Domów, z których już nigdy nie będzie musiał trafiać do schroniska. Główna zasada, którą się kierujemy to taka, by zwierzęta trafiały w lepsze miejsca niż schronisko. Jeśli więc adoptujący oświadcza, że szuka psa, którego główną funkcją ma być pilnowanie kurnika przed lisami czy pola ziemniaków przez zwierzyną leśną, wiemy już, że nie tego szukamy dla naszych podopiecznych. Nie wydajemy psów na łańcuch. Pies z krótką sierścią np. w typie jamnika, który ma zamieszkać na zewnątrz to także nie jest dobry wybór. Mały, 2 – miesięczny kotek również nie powinien zamieszkać na zewnątrz, bo nie poradzi sobie z drapieżnikami czy choćby kotami sąsiadów. Jeśli pojawia się osoba deklarująca chęć adopcji, ale zastrzega, że zwierzę musi być zdrowe, bo nie stać jej na ewentualne leczenie – to również może być podstawą do niewydania psa czy kota. To żywe stworzenia, nie zawsze więc będą zdrowe, zwłaszcza jak się zestarzeją. I co wtedy? Bywa też, że osoba zgłaszająca się do schroniska próbuje adoptować zwierzę nie dla siebie, a np. jako niespodziankę dla babci. Nie stosujemy tego typu adopcji „pośrednich”. Zawsze chcemy rozmawiać bezpośrednio z osobą adoptującą, aby mieć pewność, że rzeczywiście chce adoptować zwierzaka i że dany pies czy kot jest odpowiedni dla tej właśnie osoby, spełnia jej oczekiwania (a nie tylko oczekiwania osoby pośredniczącej, bo te mogą się znacznie różnić). Takich przykładów można wymieniać wiele. Staramy się, by nasze adopcje były mądre, przemyślane i takie, gdzie w efekcie końcowym zadowolone są wszystkie 3 strony: adoptujący, my i pies/kot
Mnóstwo naszych podopiecznych trafia do domów z dziećmi. Są to zarówno psy jak i koty, te starsze i młodsze. Dzieci często są świetnymi kompanami zabaw dla psa czy kota. Dobierając jednak psa do rodziny, w której są dzieci należy zachować szczególną ostrożność. Nie znamy przeszłości dorosłych psów, które do nas trafiają, nie mamy więc wiedzy czy miały kiedykolwiek kontakt z dziećmi i czy potrafią zachować się odpowiednio w stosunku do najmłodszych. Jeśli rodzina wybierze psa, który miał incydenty agresji podczas pobytu w schronisku, psa który broni miski czy pokazuje zęby gdy trzyma w nich zabawkę – takie zwierzęta mogą stanowić zagrożenie dla dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych. Ze względów bezpieczeństwa więc takie psy nie powinny trafiać do domów z dziećmi.
Osoby starsze to często bardzo dobre, troskliwe i odpowiedzialne domy dla psów czy kotów po przejściach. To osoby, które mają dużo wolnego czasu i całe pokłady cierpliwości. Jeśli jednak pojawia się u nas osoba około 80-tki i prosi o młodego, rocznego czy dwuletniego psa, nie jest to najlepszy pomysł. Jest bowiem duże prawdopodobieństwo, że taka osoba nie zapewni młodemu, energicznemu psu tyle ruchu i zabaw ile on potrzebuje. Trzeba też myśleć o tym co się stanie gdy tej osoby zabraknie. Czy pies z powrotem trafi do schroniska? To są sytuacje, których staramy się uniknąć. Należy mierzyć siły na zamiary i adoptować, ale mądrze i odpowiedzialnie. Może warto w takim przypadku, by starsza osoba adoptowała psiego seniora? Zarówno adoptowany jak i osoba adoptująca będą miały podobny temperament i mogą stanowić idealne połączenie.
Pobyt psa w schronisku nie jest dla niego łatwy. Zwierzęta mieszkają w kojcach, często muszą dzielić przestrzeń z innymi psami, które akceptują, choć nie zawsze lubią. Codziennie narażone są na stres związany z hałasem, część z nich bardzo źle znosi ciągłe szczeknie psów z sąsiednich kojców, bardzo się stresują słysząc konflikt „za ścianą”. Kojec i buda to miejsce, w którym mają czuć się jak najbardziej komfortowo i bezpiecznie.
Zwykle kiedy trafia do nas osoba czy rodzina szukająca psa do adopcji, ma ona jakieś wyobrażenie o przyszłym pupilu. Ktoś może chcieć niewielkiego pieska do mieszkania w bloku, może marzy o suczce, dość młodej, wyznacza górną granicę wieku do 3 roku życia. W całym schronisku psów spełniających te oczekiwania będzie kilka. Dosłownie kilka. Może 3. Oprowadzania więc rodziny po wszystkich kojcach zupełnie mija się z celem, ponieważ wiemy czego ta rodzina szuka i wiemy, że w 90% kojców tego nie znajdzie. Spacerując między kojcami podekscytuje natomiast wszystkie pozostałe zwierzęta. Psy, zamiast wypoczywać w spokoju, w poczuciu bezpieczeństwa, podrywają się na równe nogi za każdym razem kiedy widzą krążącą między kojcami osobę, której nie znają. Zaczynają szczekać. Część ze strachu, część z ekscytacji, duża część z nim sądzi, że pójdzie na spacer. Zaczyna się walka o uwagę człowieka. Psy lękowe uciekają w głąb kojca przerażone nagłym harmidrem. Inne atakują kraty chcąc „przepędzić intruza”, bo zupełnie nie rozumieją, że powinny się ładnie, grzecznie zaprezentować. Jeszcze inne psy walcząc o człowieka atakują się wzajemnie, dochodzi do pogryzień. Młodsze popychają, depczą staruszki. A wszystko po to by pokazać komuś 3 psy. Ze względu więc na bezpieczeństwo, ale też komfort życia zwierząt, oszczędzamy im takich emocji i wyprowadzamy wytypowane psiaki poza kojce, na spokojny spacer do lasu z zainteresowaną nimi rodziną. Z tego samego powodu odmawiamy też osobom, które przychodzą do nas, często z dziećmi i pytają czy mogą „pooglądać pieski”.
Zdarzają się też sytuacje, kiedy osoba odwiedzająca schronisko zaczyna płakać jak tylko przekroczy bramę. Wizyta u nas to może być duże wyzwanie emocjonalne dla niektórych osób. Łatwiej im więc, kiedy idą spokojnie na spacer z jednym, czasem z dwoma psami i nie muszą patrzeć w oczy dziesiątkom pozostałych.
Mamy mnóstwo kotów i piękną wolierę, w której mieszkają. Nasze koty są bardzo towarzyskie, lubią gości, łaszą się do odwiedzających. Zachęcamy więc zarówno wolontariuszy jak i osoby adoptujące do wchodzenia do woliery i spędzenia trochę czasu wśród tych czworonogów. Można w ten sposób wybrać swojego przyszłego pupila lub po prostu miło spędzić czas w kocim towarzystwie.
Są w schronisku psy bardziej popularne i rozpoznawalne wśród wolontariuszy. Zwykle to wesołe, radosne psiaki, przyjazne i otwarte w stosunku do ludzi. To psy, które są bardzo chętnie wyprowadzane na spacery. Jest jednak wiele psów, których nikt nie zna, niepozorne, nierzucające się w oczy, często starsze i mniej ładne od innych. Gdybyśmy pozwalali wolontariuszom wybierać, to „popularne” psy chodziłyby na spacery kilka razy w tygodniu, a te niepozorne czekałyby czasem wiele tygodni, aż ktoś je wypatrzy i zaproponuje spacer.
Dlatego to opiekun i koordynator wolontariatu decydują które psy skorzystają ze spaceru danego dnia. Wybór musi być sprawiedliwy w stosunku do wszystkich zwierząt. Psy wydawane są kolejno kojcami, jeśli więc psy z któregoś kojca spacerowały w sobotę, to w niedzielę na spacer wyjdą zwierzęta z innego kojca. Dzięki temu każdy pies ma szansę wyjść za teren schroniska na spacer z wolontariuszem. Jeśli wolontariuszem jest starsza, drobna pani, to oczywiście opiekun zaproponuje jej starszego, spokojnego psa. Młodych i silnych wolontariuszy chętnie wykorzystamy natomiast do wybiegania naszych młodszych, czasem nieokrzesanych podopiecznych.
Wolontariuszem może zostać każdy pełnoletni miłośnik zwierząt, który wypełni formularz zgłoszeniowy, podpisze umowę wolontariacką oraz zapozna się z obowiązującym w Schronisku regulaminem wolontariatu. Przed pierwszym spacerem nowego wolontariusza przechodzi on rozmowę z koordynatorem wolontariatu, który to zwraca uwagę na najważniejsze kwestie związane z bezpieczeństwem jego, innych wolontariuszy, osób towarzyszących oraz zwierzęcia. Wolontariat w Pilskim Schronisku dla Zwierząt działa bardzo prężnie, odwiedzają nas wolontariusze często z całymi rodzinami. Zgodnie z regulaminem wolontariatu ze względu na bezpieczeństwo osoba towarzysząca nie może mieć mniej niż 10 lat. Psy w schronisku na co dzień nie maja kontaktu z dziećmi, a ich przeszłość, w tym stosunek do dzieci, nie jest nam znana. Nie możemy więc zagwarantować, że zwierzę zachowa się w sposób właściwy (bezpieczny) w stosunku do młodego człowieka. Alternatywą do spaceru z psem jest wizyta w kociej wolierze, do której chętnie zapraszamy dzieci. Korzyści są obopólne, gdyż dzieci miło spędzają czas w towarzystwie kotów, a koty maja możliwość zabawy, która jest tak ważna dla ich psychiki. Jedną z regularnych bywalczyń kociej woliery jest niepełnosprawna dziewczynka, która czerpie mnóstwo radości z wizyt u kotów.
Dzięki naszym wolontariuszom bywają weekendy, kiedy wszystkie psy maja okazję wyjść na spacer.
Głównym zadaniem osoby zajmującej się adopcją w schronisku jak znalezienie odpowiedniej rodziny dla konkretnego zwierzęcia i takie dopasowanie im pupila, by ten już nigdy nie musiał zmienić domu czy wracać do schroniska. To wbrew pozorom nie jest łatwe zadanie. Zwierząt nie adoptujemy wyłącznie „oczami”. Należy też kierować się rozumem. Osoba zajmująca się adopcją musi mieć ogólną wiedzę o każdym podopiecznym schroniska. Musi wiedzieć, że pies jest nerwowy, zaborczy w stosunku do miski czy zabawek i taki pies nie może trafić do domu z dziećmi, bo prędzej czy później może wydarzyć się coś złego. Jeśli rodzina nie ma żadnego doświadczenia, ma to być ich pierwsze zwierzę to należy zaproponować takiego psa, z którym sobie poradzą, który nie stanowi dużego wyzwania, nie ma problemów behawioralnych. Jeśli osoba adoptująca to filigranowa, starsza pani, to błędem byłoby proponowanie jej nieokrzesanego, młodego psa, którego nie będzie w stanie utrzymać na smyczy podczas spacerów.
Zadaniem osoby zajmującej się adopcją jest także przygotowanie rodziny na wszelkie mogące się pojawić trudności we wspólnym życiu z adoptowanym pupilem. W warunkach schroniskowych nie jesteśmy w stanie sprawdzić reakcji psa na wiele czynników: nie wiemy czy spokojnie siedzi podczas jazdy samochodem, nie wiemy czy potrafi chodzić po schodach (w schronisku nie mamy schodów, jak więc to sprawdzić?), nie znamy jego stosunku do dzieci, bo w schronisku pracują wyłącznie osoby dorosłe, nie wiemy też jak zareaguje na inne zwierzęta domowe, królika czy chomika. Nie ocenimy czy nasz podopieczny chętnie wejdzie do windy i zachowa się w sposób właściwy w stosunku do innych osób jadących z nami tą windą. Nie wiemy też czy wie, że swoje potrzeby powinien sygnalizować i załatwiać podczas spaceru, a nie w domu, itd. Osoba zajmująca się adopcją na jednym ze spotkań z rodziną adoptującą opowiada o psychice psów, o możliwych z nimi problemach i o tym jak sobie z nimi radzić. Musi też mieć wiedzę z zakresu prawidłowej opieki nad zwierzęciem, w tym na temat odpowiedniego żywienia czworonogów, podpowiada co mogą jeść psy czy koty, a czego jeść nie mogą.
Zadania pracownika odpowiedzialnego za adopcję to więc szeroki obszar. Osoba ta musi mieć wiedzę z różnych dziedzin, musi być przygotowana na odpowiadanie na różne pytanie odwiedzających nas rodzin, tak by jak najlepiej przygotować je do adopcji.
Osoby adoptujące zazwyczaj mają dość jasną wizję tego, jakie cechy powinien mieć ich przyszły pupil (wielkość, wiek, temperament, stosunek do dzieci, relacje z innymi zwierzętami itp.) I zgodnie z ich oczekiwaniami przedstawiani im są kandydaci spełniający ww kryteria. Jeśli np. rodzina poszukuje niewielkiego pieska do mieszkania w bloku, to uzasadnionym jest, że nie zostanie im zaproponowany pies w typie rasy owczarek niemiecki lub bernardyn, bo nie tego oczekuje. Pracownik odpowiedzialny za adopcję znający wszystkie zwierzęta wie dokładnie które psy i koty mogą spełnić kryteria danej rodziny. Czasem psów/kotów mieszczących się w kryteriach osoby adoptującej jest kilka, czasem jeden, a bywa, że wcale (zdarzają się pytania o zwierzęta konkretnych ras).
Zdarza się, że osoby odwiedzające schronisko przynoszą nam karmę. Często jest to karma tzw. „marketowa” o bardzo słabej jakości. Zależy nam, żeby nasi podopieczni byli zdrowi, podajemy im więc karmę znacznie lepszej jakości niż ta kupiona w marketach. Większość psów i kotów je jeden rodzaj karmy (oczywiście odpowiedniej dla gatunku i wieku zwierząt). Nie mieszamy rodzajów karm, zwierzęta jedzą codziennie to samo. W tak dużym skupisku zwierząt jakim jest schronisko bardzo ważne jest unikanie problemów gastrycznych. Proszę sobie wyobrazić co by było gdyby nagle 1/3 naszych zwierząt dostała biegunki. Każde z tych zwierząt musiałoby kolejno trafić do gabinetu weterynaryjnego w schronisku, zostać zbadane i konieczne byłoby ustalenie jaka jest przyczyna biegunki: choroba? Pasożyty? Zmiana karmy? To nie tylko dodatkowe cierpienie tych zwierząt, ale też niepotrzebne wydatki związane z diagnostyką.
Doceniamy chęci osób wspierających nas karmą, zachęcamy jednak do kontaktu z nami i dopytaniu jaką karmę jedzą nasi podopieczni. Lepiej kupić mniej, a lepszej karmy niż wydać pieniądze na karmę, której nasze zwierzęta nie jedzą.
Jeśli jednak zdarzy się, że ktoś podaruje nam karmę „marketową” to nic się nie zmarnuje. Otrzymanymi darami dzielimy się z potrzebującymi wsparcia organizacjami jak TOZ czy ośrodkiem dla dzikich zwierząt.
Tak, zdarza się, że do schroniska trafiają zwierzęta, których sytuacja prawna nie jest jasna i w związku z tym nie mogą być adoptowane. Tak jest wtedy, gdy do schroniska przyjmujemy zwierzę po śmierci właściciela. Zgodnie z art. 1 pkt 2 Ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt: W sprawach nieuregulowanych w ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy. Jeśli więc zwierzę w świetle prawa jest rzeczą, to w przypadku śmierci właściciela stanowi ono część masy spadkowej. W takich sytuacjach dopóki sąd nie ustanowi spadkobiercy (nie wskaże kto dziedziczy spadek) zwierzę nie ma prawowitego właściciela. Jest niczyje. Znajduje się pod opieką gminy, umieszczone w schronisku, jednak gmina nie może nim dowolnie dysponować, w tym oddać do adopcji. Gmina, a w jej imieniu schronisko, odpowiada za nie jak za powierzoną mu czyjąś rzecz. To duża odpowiedzialność.
Aby sytuacja prawna takiego zwierzęcia była jasna, w sądzie musi się odbyć sprawa spadkowa, co niestety czasem zajmuje wiele miesięcy. Kolejna trudność pojawia się, gdy spadkobierców jest kilku. Wtedy znowu czekamy, aż spadkobiercy dojdą do porozumienia kto z nich zajmie się zwierzęciem. Jeśli żaden ze spadkobierców nie chce psa czy kota po zmarłym krewnym, każdy z nich musi zwrócić się do urzędu gminy i zrzec się na piśmie praw do zwierzęcia. Dopiero wtedy zwierzę przechodzi na rzecz gminy i może być przygotowane i skierowane do adopcji. Jeśli sąd stwierdzi, że zmarły nie miał żadnych spadkobierców, majątek (w tym zwierzę) przechodzi na rzecz skarbu państwa, czyli gminy i może zostać adoptowane.
Istotne jest też to, że gmina ma obowiązek zapewnić opiekę zwierzętom bezdomnym, a nie właścicielskim. Za właścicielskie zwierzę odpowiada czy chce czy nie – właściciel. Oznacza to, że w przypadku ustalenia kto jest spadkobiercą to on, a nie gmina, ma obowiązek zaopiekowania się zwierzęciem. W przypadku gdy ta osoba nie chce bądź nie może tej opieki zapewnić, gmina może, ale nie musi przejąć tych obowiązków na siebie. Jeśli właściciel jest już znany, ustalony z imienia i nazwiska przez sąd, a nie dojdzie do porozumienia z gminą, zwierzęcia jednak nie ma ochoty odebrać - dokonuje tym samym porzucenia, które wg art. 6 Ustawy o ochronie zwierząt jest przestępstwem.
Zdarza się też, że do schroniska trafiają zwierzęta zatrzymane przez prokuraturę jako dowód w sprawie. Zwykle sprawa dotyczy znęcania się nad zwierzęciem czy zwierzętami. Dopóki taka sprawa nie zostanie zakończona – zwierzęta są pod kuratelą policji i nie mogą zostać skierowane do adopcji. Kiedy sąd zakończy sprawę i wyda wyrok o przepadku zwierząt – dopiero wtedy mogą zostać poddane zabiegowi kastracji i możemy szukać im domów. Często trwa to wiele miesięcy, nad czym bardzo ubolewamy, jednak nie mamy na to wpływu.
Nasze dorosłe zwierzaki jedzą suchą karmę bytową (codzienną) Eminent, jednak ta karma nie jest dostępna w zwykłych sklepach zoologicznych. Ma za to skład taki jak łatwo dostępna karma HappyDog i HappyCat. Ze względu na zdrowie świeżo adoptowanego pupila nie należy mu raptownie zmieniać karmy, więc warto by rodzina adoptująca kupiła nowemu członkowi rodziny właśnie taką karmę i z czasem, jeśli zechce, stopniowo zmieniała ją na inną (lepszą, nigdy nie na gorszą).
Miluszkowe kotki i psiaki jedzą też karmę mokrą (puszki) i zwykle jest to dostępna w sklepach zoologicznych karma Dolina Noteci.
Szczeniakom podajemy karmę suchą Acana Puppy i mokrą Rocco.
Kocięta jedzą Smillę.